Reżyseria: David Dhawan
Występują: Sushmita Sen, Lara  Dutta, Govinda, Ritesh Deshmukh, Ranvir Shorey, Sohail Khan
Premiera: 2 października
Czas trwania: 120 minut
Język: hindi

Zbieram się do napisania czegokolwiek o filmie Davida Dhawan’a już o dłuższego czasu. Dlaczego? Wcześniej nie było kiedy, teraz  w sumie też za bardzo nie ma, ale chcę o nim coś skrobnąć, nim wszystko, co ważne wywietrzeje mi z głowy. A warto! Oj i to jak! Bo większego gniota to od dawna nie oglądałam, a też i o takim na blogu jak dotąd nie pisałam.

Pomysł na fabułę niczym z hollywoodzkiego filmu. Raj (Govinda) jest bogatym biznesmenem, który nie może przeboleć tego, że żyje w cieniu swojej żony Kiran (Suschmita Sen) – właścicielki firmy. Stwarza pozory szczęśliwego pożycia małżeńskiego, udając troskliwego męża. W rzeczywistości jednak romansuje z długonogą modelką Dolly (Lara Dutta). Ta miłostka jeszcze przez długi czas była spowiana aurą tajemniczości, gdyby „życzliwy Mangu, w ramach zemsty nie wysłał Kiran zdjęć Raja, Dolly i …No właśnie kogo jeszcze? Govardhan (Ritesh Deshmukh) wszedł w kadr, ku szczęściu Raja, i od teraz musi udawać chłopaka Dolly, czyli gry pozorów ciąg dalszy.
Ten film to totalna męczarnia! I tu czekać na widza może zmyłka. Jak z Taką obsadą, bądź co bądź gwiazdorską, Do Knot Disturb może okazać się Takim niewypałem. Role Sushmity i Lary ograniczają się jedynie do ładnego prezentowania się na ekranie. Govinda (darzę gościa ogromną sympatią, no ale niestety …) robi z siebie kretyna nad kretynami. Jest obleśny, wulgarny i odpychający. Fuuuj! Aż dziw bierze co widzą w nim obie kobiety. Ritesh – szkoda chłopaka na grę w czymś tak absurdalnym i żenującym. Dlaczego tacy aktorzy zagrali w czymś tak złym? Trudno mi to zrozumieć.  A! Jest jeszcze Ranvir Shorey i Sohail Khan, o których niemalże zapomniałam.  Pierwszy zabawia się, zresztą nieudolnie, w detektywa. Drugi przez cały film biega oraz bije wszystkich facetów dookoła, aby po chwili zanieść się płaczem przed kobietą swego życia.
Dla mnie ten film jest tak przepełniony absurdami, że w pewnym momencie miałam ochotę wyrzucić telewizor przez okno. Jak to jeden z kibiców z Sosnowca uczynił w czasie Euro 2012. Tyle że mi szkoda byłoby niszczyć taki drogi sprzęt 🙂 Oczywiście, mogłam wyłączyć i się nie męczyć. To zbyt proste. Nie! Zawsze oglądam do końca, choćby nie wiem jaki film by nie był.
Nawet te kilka śmiesznych momentów nie pomaga.  Coś co z początku może bawić, stopniowo zaczyna irytować, ponieważ ile razy jeszcze w jednym filmie może być wałkowany ten sam wątek (przykład – Shorey, który ponownie traci przytomność).
Tutaj zdecydowanie za dużo jest, przede wszystkim,  rozentuzjazmowanego Govindy i głupiego Mangu, który pierwotnie miał śmieszyć. W rzeczywistości wywołuje jeszcze większy ból głowy niż sama kwestia Raja – „Dolly, Dolly, Dolly” + trzęsące bioderka.
Na uznanie zasługuje jedynie soundtrack, który nie tylko wpada w ucho, ale też na długi czas zostaje w pamięci. Energetyczny i taneczny klimat, kolorowe klipy, aczkolwiek przeciętna choreografia – tylko te elementy składają się na plusy Do Knot Disturb. Mi podoba się każda z nich i naprawdę ciężko wybrać tę ulubioną.
Jeśli mogę doradzić coś niezdecydowanym … Trzymajcie się z dala od tej produkcji.  Obejrzyjcie coś innego, tylko nie to. Jakkolwiek inne filmy Dhawan’a podobały mi się, tak ten mogę zaliczyć do najgorszych jakie dotąd widziałam.
Udostępnij: