Reżyseria: Pankaj Kapoor
Występują: Shahid Kapoor, Sonam Kapoor
Premiera: 23 września
Czas trwania: 168 minut
Język: hindi


Mausam był jednym z najbardziej oczekiwanych filmów 2011 roku. Za kamerą stanął Pankaj Kapoor, który do swojego reżyserskiego debiutu zaangażował swojego syna – Shahida (Teri Meri Kahaani) oraz Sonam Kapoor (Sawaariya). Tych dwoje również po raz pierwszy spotkało się na planie filmowym. Chyba każdy do kogo dotarły jakiekolwiek pogłoski o projekcie był ciekaw efektu końcowego osiągniętego przez całą ekipę. Przyznam szczerze, że ja nie czekałam na film z niecierpliwością. Parę głównych aktorów darzę sympatią, ale nie jakimś ogromnym uwielbieniem. Muszę jednak przyznać się Wam, że fotosy z filmu, trailer i muzyka silnie na mnie podziałały…

Harry, a raczej Harinder, jest młodym chłopakiem z Pendżabu. Pewnego dnia w wiosce, w której mieszka zjawia się Ayaat. Dziewczyna razem z ciotką opuściła rodzinny Kaszmir. Młodzi są sobą bardzo zafascynowani, niestety okoliczności nie sprzyjają rodzącemu się między nimi uczuciu. Dziewczyna wyjeżdża do Mumbaiu, a Harry dostaje się do akademii wojskowej (czy czymś w tym stylu). Po kilku latach jest już oficerem indyjskich sił powietrznych –  Air Force. Swoją ukochaną spotyka ponownie w Szkocji. Jednak, o ironio, ich miłość znowu zostaje wystawiona na próbę i zakochani zostają rozdzieleni. Czy ich przeznaczeniem jest być razem?

Może zacznę od tego, że Mausam zrobił totalną klapę w kinach indyjskich. Z doświadczenia jednak wiem, że produkcja, która nie zdobywa sympatii w Indiach, na ogół przez europejskich widzów jest przyjmowana z jako takim uznaniem. Zatem nie miałam żadnych obaw.

Początek całkiem niezły – kilka zabawnych scen (np. kiedy Harry przewraca rowery niczym klocki domino lub scena z brakującym krzesłem na zebraniu;)), Shahid ustylizowany na wiejskiego chłystka, który krzyczy na innych i oszukuje ile się da. Pojawia się też Sonam-wymizerowana panna otoczona aurą tajemniczości. Niewiele można się o niej dowiedzieć. Natomiast, kiedy Harry spotyka Ayaat w Europie jest już dojrzałym i poważnym żołnierzem. W niej też zachodzi mała zmiana. Nie jest już strachliwa oraz brak jej tego smętnego wyrazu twarzy, co w pierwszych kilkudziesięciu minutach filmu.

Wraz z kolejnymi przeciwnościami losu osobowości głównych bohaterów ulegają zmianie. Dojrzewają, nabierają dystansu do życia, ze spokojem pokonują przeszkody, jakie stają na ich drodze. To wszystko sprawia, że wiążące tych dwoje uczucie staje się coraz silniejsze. Brzmi paradoksalnie, prawda? Wieloletnia rozłąka powinna ich oddalić nie tylko pod względem fizycznym, ale i duchowym. Na szczęście w tym uczuciu nie ma mowy o zapomnieniu >> w końcu to bajka rodem z Bollywood 😀

Żeby nie było za słodko i nikogo nie zemdliło od nadmiaru cukru warto dokładniej przyjrzeć się innym wątkom. Szczególnie temu poświęconemu konfliktom na tle politycznym i religijnym. Przecież Ayaat właśnie  z powodu prześladowań ucieka z Kaszmiru, a Harry opuszcza ją, aby służyć ojczyźnie. W filmie jest kilka ciekawych scen, w których rebelianci niszczą wioskę, a także w straszliwy sposób mordują jej mieszkańców. Po nieco wzruszających, aczkolwiek nie ckliwych momentach z udziałem głównych bohaterów może być to odebrane jako swoista odmiana. Inny, ładnie ukazany, temat stanowią indyjskie siły powietrzne.  Z odwagą i dumą strzegą granic kraju, niejednokrotnie poświęcając własne życie w obronie ojczyzny. Samoloty wojskowe, lotnicy w mundurach, sceny, a właściwie scena  zrzucenia bomby – wszystko to robi ogromne wrażenie. I nie odczuwałam przesytu formy nad treścią.

Aktorsko wypada średnio. Mam wrażenie, że najbardziej z całej obsady starł się Shahid. Inni na jego tle wypadają poprawnie, ale szału nie ma. Widząc Sonam w obsadzie nie nastawiałam się na porywający pokaz umiejętności. I dobrze, bo nic nowego nie pokazała. A nawet, w porównani do innych swoich filmów, wypadła blado. Choć muszę zwrócić jej honor … Kilka scen, szczególnie tych dramatycznych,  się jej udało. Były emocje, strach w oczach, krzyk pełen pasji itp.

Muzycznie? O tak! Z pewnością na plus, ale nie gwarantuję, że każdemu cały soundtrack się spodoba. U mnie musiało minąć kilka dni zanim się osłuchałam i doceniłam każdą piosenkę. W trakcie seansu od razu ujęło mnie Sajh Dhaj Ke oraz Mallo Malli Naal Yaar De. Jestem prawie pewna, że i Wam przypadną one do gustu. Obie wyróżnia szybkie, rytmiczne tempo i zniewalający taniec Shahida.

Szczególną uwagę zwróciłam na pracę kamery i wypatrzyłam kilka naprawdę pięknych, po prostu pięknych, ujęć i scen. Zapewne ogromną rolę odegrała tu sama Szkocja oraz Szwajcaria, które mogą poszczycić się zapierającymi dech w piersiach krajobrazami. Aby nie być gołosłowną zwrócę waszą uwagę, przede wszystkim, na scenę na balu, czy na moment, w którym Harry biegnie za Ayaat wąskimi uliczkami szkockiego miasta.

Zakończenie mogłoby pozostawić we mnie pozytywny oddźwięk, gdyby nie … piosenka na końcu, przez którą zostało ono bardzo strywializowane. Jeżeli by ją opuścić, ewentualnie dać w innym momencie – co raczej byłoby trudne, bo nie pasuje do niczego – to całościowo Mausam wypadałby rewelacyjnie (nie licząc kilku dość absurdalnych zdarzeń). Ciekawe zakończenie, które daje nadzieję oraz wywołuje uśmiech na twarzy. Dla mnie ten film porusza ważne problemy, mówi o uczuciach, do których mało kto jest dzisiaj zdolny.

Mi się podobało i nie żałuję ani jednej minuty. Jednakże nie napiszę, że polecam go każdemu. Film jest długi, niektórych może znużyć wolne tempo akcji, a jeszcze inni uznają, że historia jest nudna. Myślę, że to jedna z trudniejszych produkcji, ale przesłanie jakie niesie warte jest jej poznania.

Udostępnij: