Badmaash Company (2010)
 

Reżyseria: Parmeet Sethi
Występują: Anushka Sharma, Shahid Kapoor, Vir Das, Meiyang Chang
Premiera: 7 maja
Czas trwania: 144 minuty
Język: hindi

“Przyjaciele i spółka”, czyli jak zarobić grube pieniądze w szybkim czasie, aczkolwiek mało uczciwie. Sam pomysł na fabułę mnie nie powalił. Wręcz przeciwnie – bohater wkraczający w dorosłe życie stoi na rozdrożu i musi wybrać – spełniać oczekiwania innych wobec niego, czy podążać za własnymi marzeniami. Odpowiedź jest jasna. Jedynie sposób osiągnięcia budzi spore wątpliwości. Tak ogólnie to film jest dość sympatyczny, przyzwoicie zagrany (choć Anushka wyjątkowo mnie tutaj męczyła) z dobrą muzyką (“Fakeera” – moja ulubione ;)) Mamy chwilę napięcia, chwilę dramaturgii i chwilę dezorientacji … Przez cały film próbowałam sobie wytłumaczyć jak oni zarabiają na tym szemranym biznesie z prawym i lewym butem, a później rękawiczkami. Czy mi się udało. Nic a nic. Mimo to uważam BC za produkcję wartą zainteresowania, ze względu na dość wiarygodnie ukazaną przemianę głównego bohatera.

That Girl In Yellow Boots (2010) 



Reżyseria: Anurag Kashyap
Występują: Kalki Koechlin, Nasseruddin Shah
Premiera: 2 września
Czas trwania: 99 minut
Język: hindi

Estetyka filmu przywoływać na myśl może filmy rodem z międzynarodowych festiwali produkcji niezależnych. Tematyka też nie jest osadzona w cukierkowych, mocno kolorowych realiach. Tutaj mamy do czynienia raczej z takimi Indiami, z jakimi Europejczyk może się zetknąć. Kolejki w urzędach, odsyłanie od biurka do biurka, przekładanie umówionych spotkań, łapówki dawane niby na szczytny cel mający wesprzeć biedne wdowy po pracownikach. Film jest mroczny, a przynajmniej sili się na taki. Nie jest to obraz trudny, aczkolwiek niektórych może męczyć brak szerszej akcji i dość wolne tempo przedstawianych wydarzeń. Kalki w roli Brytyjki szukającej ojca wypadła wiarygodnie. Naprawdę udało jej się mnie przekonać do swojej postaci i do niej, jako aktorki. Po prostu tutaj mi się podobała. Zakończenie wprawiło mnie w zaskoczenie, jednak miałam też nadzieję, że główna bohaterka postąpi całkiem inaczej niż to rzeczywiście uczyniła.

Go Goa Gone (2013) 
 
 

Reżyseria: Raj Nidimoru, Krishna D.K
Występują: Saif Ali Khan, Vir Das, Anand Tiwari, Puja Gupta
Premiera: 10 maja
Czas trwania: 108 minut
Język: hindi

Film z powodzeniem czerpie, ile wlezie, z amerykańskiej kultury zombie. Z powodzeniem parodiuje wszystko to, co tak doskonale znamy. I choć w dużej mierze śmieszy – bo takie, myślę, miało być jego zadanie, to mnie niektóre momenty autentycznie przerażały. Nie lubię tego typu filmów, a jednocześnie mam tendencje do okresowego katowania się czymś takim 😉 Tutaj największą frajdę sprawiało mi pojawienie się Borisa (Saif Ali Khan). Hindus mówiący po angielsku, z rosyjskim akcentem. Ależ on był ogarnięty w porównaniu do tych głąbów, którym w głowie panienki, praca i trawka. Jakkolwiek wiele rzeczy można o tym filmie powiedzieć,i dobrych i złych, pamiętajcie, że tu chodzi o zabawę … i przeżycie. W ogóle się na nim nie nudziłam. Od początku do końca trzymał w, jako takim, napięciu i wzbudzał zainteresowanie tym, co zaraz może spotkać bohaterów. Jeśli nie traktujecie takich filmów śmiertelnie poważnie, zabierajcie się za oglądanie. A ja? Czekam na kontynuację, bo aż się prosi.
Love Breakups Zindagi (2011)
 


Reżyseria: Sahil Sangha
Występują: Dia Mirza, Zayed Khan, Cyrus Sahukar, Farida Jalal, Vaibhav Talwar
Premiera: 7 października
Czas trwania: 149 minut
Język: hindi

Love Breakups Zindagi to typowa komedia romantyczna. Określenie lekka i przyjemna pasuje do niej jak ulał. Sama historia nie jest nowatorska, chyba w temacie miłości i związków nie można powiedzieć już nic nowego, niemniej aktorzy stworzyli niezwykle sympatyczne postacie. Nawet Zayed, na ogół niezmiernie mnie irytujący, wypadł tutaj nieźle. Choć i tak chyba nic nie przebije olśniewającej Dii – Ach te jej piękne, wielkie oczy – oraz występów specjalnych (Shabana Azmi, Riteish Deshmukh, Boman Irani, Shahrukh Khan), które sprawiły mi ogromną niespodziankę. Na filmie się pośmiejemy, miejscami wzruszymy i jak dla mnie te ponad dwie godziny na pewno nie było stracone. Ot taka lekka produkcja w sam raz na jesienny wieczór.

PS. Soundtrack po pierwszym przesłuchaniu wypada tak sobie, jednak w trakcie filmu moje zdanie o nim diametralnie się zmieniło 😉


OMG! Oh My God (2012)


 

Reżyseria: Umesh Shukla
Występują: Paresh Rawal, Akshay Kumar, Mithun Chakraborty
Premiera: 28 września
Czas trwania: 130 minut
Język: hindi

 

Z obejrzeniem niektórych filmów po prostu nie należy czekać. Dla mnie takim obrazem był właśnie OMG! Oh My God. Z początku nie byłam przekonana do religijnej tematyki, gdyż na ogół jest tak, że to ateista nie ma racji i zwycięża wiara w boga. Niedowiarki mogą mieć swoje argumenty i w racjonalny sposób postrzegać rzeczywistość. Nikt im tego nie zabroni. A ja nie szukam nawrócenia … I tego chyba się bałam najbardziej … że twórcy będą na siłę starali się przekonać widza, że Stwórca istnieje. Na szczęście, w moim przekonaniu, tak nie było. Wręcz przeciwnie – poruszone kwestie religijne oraz problemy z nimi związane, może i zostały przedstawione  z grubsza, ostatecznie nie dość, że były logiczne to i także dość spójne. Początkowo bohater występuję przeciw bogu, by ostatecznie zmierzyć się raczej z ludzką bezmyślnością, łatwowiernym przyjmowaniem prawd, głoszonych przez przywódców duchowych. Bo w religii nie chodzi o to, aby ślepo czcić i wierzyć we wszystko. Trzeba myśleć i starać się zrozumieć. Całość zyskuje też dzięki odtwórcy głównej roli. Paresh Rawal odwalił kawał dobrej  roboty.
Udostępnij: