Reżyseria: Maneesh Sharma
Występują: Shah Rukh Khan, Sayani Gupta, Yogendra Tiku
Premiera: 15 kwietnia
Czas trwania: 138 minut
Język: hindi

Fan – nie była to pozycja filmowa, na którą szczególnie wyczekiwałam. W sumie, już od kilku lat, Shah Rukh nie zagrał w niczym, co byłoby warte wypatrywania na horyzoncie premier. Choć szczerze przyznam, że sam trailer wzbudził moją ciekawość. Te krótkie zajawki sprawiały wrażenie, że to może być dobra kinowa propozycja, z mocnym scenariuszem oraz nietuzinkowymi bohaterami. Mimo to nie mogłam pozbyć się przeczucia klęski, jaką odniesie ta produkcja w moich oczach. Trailer był za dobry, za bardzo wciągający, dawał zbyt dużą nadzieję, że będzie dobrze. Kinoman, aczkolwiek nie ślepo zapatrzony fan aktora, zauważy z pewną dozą szczerości, że ostatnie jego filmy nie powalały. Moja obawa była w pełni uzasadniona, bowiem dla mnie, aby pochwalić film, udział supergwiazdy w projekcie to zdecydowanie za mało.

Fabuła oscyluje wokół chorobliwej obsesji. Nawet ktoś, kto nie słyszał wcześniej o tym filmie; komu obcy jest zwiastun już na samym początku założy, że główny bohater ma pewne zaburzenia. Nie jest normalny. Co innego mieć pokój z kilkoma plakatami swojego idola, a co innego oblepiać jego fotografiami każdy centymetr ściany. Niemniej mania Gaurava umyka gdzieś osobom z jego otoczenia. Chłopak w tym swoim uwielbieniu do podziwianego aktora posunie się za daleko. Fan pokazuje, do jakich zagrożeń może prowadzić duma i brak pokory. Zaś urażone uczucia mogą stanowić katalizator dla zachowań, do których wcześniej jednostka by się nie poczuwała.

Sam pomysł na realizację tej historii jest fajny. Temat mało odkrywczy, ale w pewien sposób intrygujący. O jego atrakcyjności dla potencjalnego widza, którym w dużej mierze jest grono fanów SRK’a, świadczy kolejna już w karierze, podwójna rola aktora. Przy sporym udziale techników komputerowych i charakteryzatorów Khan wciela się w swoje,  nie do końca, alter ego i w swoją młodszą kopię. To właśnie ta druga rola, dzięki pomocy fachowców wzbudza największe zainteresowanie. Jakkolwiek podobieństwo tych dwóch postaci jest rzeczywiście uderzające, nie rozumiem jak mimo to można było ich ze sobą pomylić. W filmie pokazana jest scena z żoną Aryana – supergwiazdy. Kobieta w jednej chwili rozpoznaje, że mężczyzna, który wszedł do jej domu, nie jest tym za kogo się podaje. Dla porównania ci wszyscy wielcy fani nie byli w stanie rozpoznać oszusta, nawet jeśli stali z nim twarzą w twarz. Moim zdaniem to totalny absurd. Może i bohaterowie byli do siebie w jakimś stopniu podobni, ale zbliżenie pokazywało wielkie różnice, jak chociażby prosty nos u Gaurava lub nieskażona zmarszczkami twarz.

Fan to film fabularny, na który składa się rzeczywistość przedstawiona w określonym porządku. Nie znaczy to jednak, że produkcja ma być totalnie oderwana od tej właśnie rzeczywistości. No chyba że kręcimy film z gatunku science fiction lub fantasy. Sceny, w których głowni bohaterowie biegali po chorwackich dachach, czy po ścianach bombajskich budynków były niedorzeczna. Kompletnie nieautentyczne. Rozumiem, że miało to na celu uatrakcyjnienie akcji. Niemniej jednak efekt sprawił, że byłam tym zmęczona.

Kolejna kwestia…, tym razem bohaterów. Jakoś w ogóle nie idzie ich polubić. Aryan, czyli filmowa gwiazdeczka sprawia wrażenie aktora zapatrzonego w siebie, unoszącego się dumą oraz wykazującego się brakiem pokory. Trudno polubić kogoś, kto jest w stanie zaryzykować bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich, bowiem nie może przejść mu przez gardło słowo: przepraszam. Tym bardziej, że mamy do czynienia z osobą, w domniemaniu, inteligentną(?), która ma chyba na tyle rozumu, by widzieć, że stojący przed nią człowiek jest nie do końca normalny. Po drugiej stronie Gaurav. Dziwak, przerażający w swej obsesji i umiłowaniu. Tak straszny, że aż momentami śmieszny. To wszystko sprawiło, że całość oglądało mi się ciężko. Gdybym jeszcze poczuła się wciągnięta w akcję, ale to było tak rozwleczone w czasie, że trudno było nie usnąć.

Na pochwałę zasługuje, mimo wszystko, sam Shah Rukh. Pokazał klasę, czar i urok, z którego jest znany. Z powodzeniem wcielił się w obie, skrajnie różniące się od siebie role. Wyszło mu to tak dobrze, że momentami miało się wrażenie obserwowania dwóch aktorów. Ten film okaże się dobry dla wszystkich tych, którzy bezkrytycznie oglądają produkcje z Khanem. Wszystko czego dotknie zamienia się w złoto. Niestety tak to nie działa. Mnie film nie zadowolił. Nie był to jednak czas stracony, bo powstał dzięki temu ten ostrzegawczy wpis.

Udostępnij: