Reżyseria: Mysskin 
Występują: Mysskin, Ashwath Ram, Snigdha Akolkar, Rohini 
Premiera: 26 listopada 
Czas trwania: 127 minut
Język: tamilski

Filmy drogi bazują na motywach podróży oraz przemiany wewnętrznej postaci. Ich bohaterami są ludzie zmagający się z trudnościami życia codziennego, poszukujący odpowiedzi na trapiące pytania, czy po prostu odtrąceni przez część społeczeństwa. Sensem życia staje się dla nich odkrycie swojego miejsca na ziemi. Wyruszając w taką wędrówkę nie spodziewają się tego, że w chwili, kiedy dotrą do celu będą już całkiem innymi ludźmi. Wpływ na ich metamorfozę będą mieli nieznajomi spotkani po drodze, przeprowadzone rozmowy oraz sytuacje, jakie się wydarzyły. Takim, wręcz typowym filmem drogi, jest obraz Mysskina. Nandalala (tłum. Kołysanka) to tamilski remake, japońskiej produkcji zatytułowanej Kikujiro. I tu, i tam mamy ten sam wątek główny, a i wątki poboczne częściowo się pokrywają. Mimo to Nandalala jest filmem innym, sięgającym tylko po zagadnienie. Konstrukcja postaci, nadanie im bardziej przyjaznej oraz przystępnej natury, sprawiło, że z tych dwóch filmów, milej będę wspominać tamilską wersję.

Z wydaniem filmu reżyser miał liczne problemy. Pracę nad scenariuszem zaczął już w 2006 roku. Zaraz po swoim reżyserskim debiucie, w tym samym roku, chciał ruszyć z pracą nad Nandalala. Niestety brak wsparcia producentów spowodował odsunięcie projektu w czasie. Wrócono do niego w 2008 roku, kiedy to do kin trafił inny obraz Mysskina – Anjathe. Niemniej jednak znowu film utknął w miejscu, tym razem z powodu braku dystrybutora, gotowego wprowadzić go do kin. W końcu reżyser zdecydował się pokazać produkcję na kilku festiwalach. Spowodowało to, że na reszcie, Nandalala wszedł do kin pod koniec 2010 roku, odnosząc ogromny sukces oraz zdobywając uznanie publiczności, i krytyków.

Lekko upośledzony Bhaskar Mani ucieka ze szpitala w przebraniu strażnika. Mężczyzna pragnie odnaleźć swoja matkę, która porzuciła go, kiedy był dzieckiem. Kieruje nim gniew, złość i ogromny żal. Na początku drogi poznaje ośmioletniego chłopca. Ashwath to rozsądny uczeń, wychowywany samotnie przez babcię, który nigdy nie zaznał matczynej miłości. W odróżnieniu od Bhaskara chciałby móc się do niej przytulić oraz ucałować. Ci, tak odmienni, bohaterowie wspólnie wyruszą w podróż, która zupełnie odmieni ich życie.

Byłam ciekawa tego filmu, jednak po obejrzeniu Kikujiro nieco też się go obawiałam. Japoński film miał, bądź co bądź,  znakomitą atmosferę. Mógł się pochwalić cudowną muzyką skomponowaną przez J. Hisaishi i bardzo ładną lokalizacją. Jednakże sposób kreacji bohaterów w ogóle mnie nie przekonywał. Kikujiro (tak miał na imię bohater) jawi się w filmie jako arogancki, grubiański i chamski typ. Zaś chłopiec mu towarzyszący to dziecko zamknięte, smutne, z wiecznie skierowanym spojrzeniem w ziemię. Na powtórkę nie miałam ochoty, jednak ciekawość wobec tamilskiego remaku zwyciężyła. I bardzo się cieszę, że nie pozwoliłam się zniechęcić. Nandalala to przecudowna historia, okraszona porcją dobrego humoru (Bhaskar prze prawie cały czas przytrzymuje sobie spodnie, bo ma za duże), wyważona oraz wzruszająca. Na pewno nie ckliwa. Momentami zastanawiałam się czy reżyser nie pójdzie za daleko i z tej prostej, poruszającej opowieści nie zrobi łzawej opowiastki, o tym jak chory, biedny człowiek zaprzyjaźnia się z równie skrzywdzonym dzieckiem. Nic z tych rzeczy.

Mysskin osobiście wcielił się w postać Bhaskara. Wyszło mu świetnie. Jego bohater nie jest w żaden sposób wyidealizowany. Reżyser nie stara się budować swojej postaci na jego tragedii. Widz też specjalnie nie zaczyna mu już na starcie współczuć. Bhaskar ma wady i to wiele. Jest nerwowy, czasami nieobliczalny i agresywny. Chociaż później pokazuje swoją dobrą, rozczulającą naturę. Niczym duże dziecko ma w sobie ciekawość świata, którą przejawia na wiele sposobów. W obyciu jest bardzo bezpośredni. Według mnie ma także trochę zatartą granicę między złem, a dobrem. Moją ulubioną sceną jest ta, w której, spotkana chwilę wcześniej, prostytutka opowiada o swoim życiu. O tym co doprowadziło ją do tego momentu w życiu,w którym właśnie się znajduje. Mówi, że jest brudna, że śmierdzi. A Bhaskar co robi? Bezpretensjonalnie wstaje, bierze kobietę za rękę i każe jej się się po prostu umyć. Sam Ashwath, w porównaniu do małego bohatera z Kikujiro, jest bardziej radosnym dzieckiem. Z początku sprawia wrażenie zamkniętego i cichego. Oczywiście nagle nie zmieni się w rozwydrzonego dzieciaka, z niesłabnącym uśmiechem na twarzy. Po prostu charakteryzuje go większa odwaga, otwartość, energia i poczucie bliskości z towarzyszem podróży.

Dla mnie w kinie drogi najważniejsze są silne uczucia oraz widoczna przemiana. Nie mam nic do doszukiwania się pewnych rzeczy w filmie. Oczekuję jednak, że odmiana bohatera nie będzie ukazana niczym jeden wielki sus, w którym nie zauważę tego istotnego momentu. W Nandalala wszystko dzieje się małymi kroczkami. Tu każda scena ma swoje znaczenie, ma wpływ na to, co stanie się z postaciami. W efekcie obraz jest poprowadzony powoli, okresowo przerywany pojawieniem się kolejnych bohaterów. Nie ma szans, aby coś umknęło (licząc na to, że potencjalny widz będzie z uwagą oglądał). Film Mysskina to cudowna, pełna wdzięku opowieść o podróży (akcja doskonale współgra z muzyką Illaiyaraaja), w trakcie której spotyka się ludzi takich, którym można zaufać oraz takich, od których lepiej trzymać się z daleka. Wspólnie spędzone chwile zbliżają do siebie bohaterów, otwierają im oczy na mnóstwo rzeczy. Uświadamiają, że czasami lepiej nie iść w zaparte. Nie gonić za kimś, kto nie koniecznie może nam dać to, czego pragniemy. Warto jest się otworzyć na innych, często obcych, ludzi, bo może oni są tymi, którzy wniosą szczęście i radość w nasze  życie.

Obejrzyjcie koniecznie!
Udostępnij: