Reżyseria: Siddaharth P. Malhotra
Występują: Rani Mukerji, Harsh Mayar, Neeraj Kabi, Rohit Suresh Saraf, Sparsh Khanchandani
Premiera: 23 marca
Czas trwania: 116 minut
Język: hindi

Na ten powrót czekała ogromna rzesza fanów Rani Mukerjee. Aktorka ostatni raz widziana w 2014 roku w roli policjantki w filmie Mardaani miała po raz drugi, od czasu Black, wcielić się w osobę niepełnosprawną. Wtedy jej bohaterka zmagała się ze ślepotą. Już wówczas widzowie mieli świadomość, że jest to trudne oraz wymagające wyzwanie. Każdy, kto widział tamten film był zapewne pod wrażeniem nie tylko przedstawionej historii. W roku 2018 Rani chciała powtórzyć sukces sprzed trzynastu lat. Yash Raj Films szykowało projekt, do którego idealnie pasowała. Pominę w tym miejscu jej prywatne relacje z Adityą. Ona naprawdę nadawała się do roli Nainy, zmagającej się z syndromem Tourett’a. Hichki miało być indyjską adaptacją książki amerykańskiego pisarza Brada Cohen’a pod tytułem Front of the Class: How Tourette Syndrome Made Me the Teacher I Never Had. Być może wielu z Was miało okazję też obejrzeć inny film, bazujący na tej książce. Mam tu na myśli Klasę Pana Tourett’a z 2008 roku (jeśli nie – polecam).

Mumbai to nie tylko prężnie rozwijające się miasto, w którym tuż obok bogatych żyją biedni. Na tle wyraźnych kontrastów pojawiają się wielkie aspiracje, drobne marzenia oraz liczne niepowodzenia.  Nainy Mathur dotyczy każda z tych wymienionych rzeczy. Młoda dziewczyna jest absolwentką dwóch kierunków naukowych. Ma wiedzę, umiejętności, ale niestety brakuje jej doświadczenia. Teoretycznie powinna być idealnym kandydatem na nauczyciela, którym pragnie być. Teoretycznie. W praktyce nikt nie chce jej zatrudnić. Główny problem władze poszczególnych szkół upatrują w chorobie dziewczyny, której nie sposób nie zauważyć. Naina bowiem zmaga się z nieuleczalnym syndromem Tourett’a. Choroba ta objawia się licznymi tikami ruchowymi oraz werbalnymi. W końcu los uśmiecha się do głównej bohaterki. Otrzymuje stanowisko nauczyciela w prestiżowej, prywatnej placówce. Jej praca nie będzie jednak usłana różami. Ma bowiem pracować z dziećmi z pobliskich slumsów. Niereformowalna, zbuntowana i odrzucona przez innych młodzież będzie sporym wyzwaniem w karierze nowicjuszki.

Krótki, ale jakże wiele mówiący i emocjonujący wstęp filmu przedstawia widzowi początki choroby Nainy w wieku dziecięcym. Dziewczynka przez cały ten okres spotykała się z pogardą, kpinami oraz nieukrywanym wstydem ze strony ojca. Zachowanie Nainy budzi irytację nawet w człowieku, który powinien być dla, wrażliwego wtedy, dziecka wsparciem. Niestety ojcu trudno przychodzi zaakceptowanie odmienności jedynej córki. Jawi się to jako potwornie przygnębiający obraz. Lata mijają. Naina dorasta. Godzi się ze swoją chorobą. Uznaje ją za integralną część siebie. Nie ma już w niej wstydu. Bije od niej pewność siebie, zaś ewentualne stresujące momenty skrywa pod szerokim uśmiechem. Mimo pozytywnego nastawienia do świata nie wszystko idzie po jej myśli. Ogromna potrzeba nauczania dzieci oraz kształtowania ich osobowości nie może znaleźć ujścia. Nikt nie chce powierzyć roli wychowawcy osobie nie potrafiącej kontrolować swojego ciała. W końcu, po wielu rozmowach rekrutacyjnych dostaje swoją szansę. Nie zdaje jednak sobie sprawy, że przysłowiowe schody dopiero się zaczną.

Uczniowie, z którymi bohaterka pracuje to dzieciaki biedne, ciężko pracujące i skrywające ogromne ambicje. Marzą o lepszym życiu. O wyrwaniu się ze slumsów. Ich rodzice również chcą dla nich lepszej przyszłości. Szkoda że środowisko, jakby nie patrzeć inteligenckie, dawno je skreśliło. Naina z zaangażowaniem prowadzi swoje lekcje. Ma się wrażenie, że jej pomysłowość nie zna granic. Swoim zachowaniem reprezentuje otwartą i tolerancyjną postawę. Jak nikt inny rozumie potrzebę akceptacji. Relacja jaka tworzy się między uczniami, a ich nauczycielką jest naprawdę interesująca.

Hichki ma wiele mocnych punktów. Poczynając od obsady, kończąc na scenariuszu czy soundtracku. O aktorstwie Rani nie ma co mówić (oczywistym jest, że reprezentuję jak najwyższy poziom). Z resztą to nie ona wybija się na pierwszy plan. Największą uwagę przykuwają uczniowie. Oglądając ten film miałam wrażenie, że Rani wcale nie jest tu gwiazdą. Ba! To nie jest film o syndromie Tourett’a. To nie jest film o Nainie jako takiej. Tourett staje się jedynie przyczynkiem do opowiedzenia historii o budowaniu trwałych relacji, szacunku do drugiego człowieka, zaangażowaniu, rodzącym się zaufaniu, współpracy itd. Można by tak długo jeszcze wymieniać. To bez wątpienia dobra opowieść. Być może też naiwna oraz odrobinę prostoduszna. Mimo to zdecydowanie warta uwagi ze względu na treści, jakie przekazuje.

Udostępnij: