Reżyseria: Imtiaz Ali
Występują: Anushka Sharma, Shah Rukh Khan
Premiera: 4 sierpnia
Czas trwania: 144 minuty
Język: hindi
Ludzie poruszają się po wytyczonych przez los albo przeznaczenie – obojętnie jak to nazwać – trasach. Na mgnienie oka krzyżują się one z naszymi i idą dalej. Bardziej niż rzadko i tylko nieliczni zostają na dłużej i chcą iść naszymi trasami. Zdarzają, się jednak i tacy, którzy zaistnieją wystarczająco długo, aby chciało się ich zatrzymać. Cytat ten z powieści Samotność w sieci Janusza Leona Wiśniewskiego stanowi, w moim odczuciu, naiwne podsumowanie dzisiejszego filmu. Sam Imtiaz Ali miewał lepsze i zdecydowanie gorsze produkcje. Chętnie stosuje w swych historiach nieco oklepany, choć nieustannie popularny motyw drogi. W centrum uwagi widza znajdują się poszukiwania upragnionej wolności , prowadzone przez ekscentrycznego bohatera. Na drodze, którą ten będzie przemierzał stają równie oryginalne osobowości. Natomiast zakończenie ma wzruszać (a najlepiej wyciskać łzy) oraz nieść wartościowe przesłanie. Ogólnie pomysł na tego rodzaju kino nie jest zły. Mamy bowiem sprawdzoną ideę, którą publika będzie skłonna kupić. O ile jego realizacja merytoryczna (na techniczną można przymknąć oko) nie będzie kuleć.
Harinder „Harry” Singh pracuje jako przewodnik oraz pilot wycieczek po Europie. Pochodzący z Pendżabu mężczyzna jest typem casanovy. Atrakcyjny dla płci przeciwnej nie szczędzi im ani komplementów, ani tak spragnionej uwagi. Uwodzenie przychodzi mu z dużą łatwością. Sprawia wrażenie niezdolnego do nawiązania trwałej relacji. To typ gościa, którego mottem mogłoby być łacińskie carpe diem. Jego skonkretyzowane na kobiety życie ulega zmianie, kiedy zgłasza się do niego Sejal. Dziewczyna żąda, aby pomógł odnaleźć jej zgubiony pierścionek zaręczynowy. Nie będzie to zadaniem łatwym do wykonania, ponieważ szanowna bohaterka nie wie, gdzie zaginął ów przedmiot. Do przemierzenia ponownie jest cała Europa.
Imtiaz w Jab Harry Met Sejal połączył dwa ulubione przez siebie motywy. Mamy bowiem elementy kina drogi w postaci podróży tytułowych postaci, a następnie rodzący się między nimi romans. Oboje ponownie muszą udać się tą samą, wcześniej przebytą trasą przez miasta europejskie. W pierwszej chwili przyczyna nie wydaje się być błahą. Chodzi o odnalezienie zgubionego pierścionka zaręczynowego – rodzinnej pamiątki z historią. Dopiero potem okazuje się, że Sejal tak naprawdę nie wie, gdzie szukać tego przedmiotu. Coś tam przypuszcza, czegoś się domyśla, ale rzeczywiście nie wie kompletnie nic. Gdyby taka sytuacja miałaby miejsce w rzeczywistości dziewczyna raczej nie fatygowałaby siebie, ani drugiej osoby po to, aby poszukiwać czegoś, co może być gdziekolwiek w Europie… Dla mnie to dość kuriozalny i bzdurny pomysł na film. Choć z drugiej strony po tylu latach powinnam być przyzwyczajona do takich cudów w kinie (jakimkolwiek). To właśnie scenariusz jest tym co najbardziej kuleje. Pomińmy jednak nie udany koncept fabularny. Zajmijmy się głównym męskim bohaterem. Osobą, w której życiorysie był ogromny potencjał. Niestety niewykorzystany. Historia Harry’ego mogła skupić na sobie doskonale uwagę. Aż żal, że tego nie robi. Temat przeszłości zostaje ledwie zarysowany. Emocje z nią związane zostają przemycone do kontekstów sytuacyjnych, ale nic poza tym. W zasadzie jest to jedyna, poważniejsza, moja uwaga do tego filmu.
To co jest dobre to na pewno obsada. Widać, że zarówno Anushka jak i Shahrukh dają z siebie sto procent. Ten duet doskonale nawzajem się uzupełnia. Sejal jest osobą niezwykle energiczną, pewną siebie oraz zdecydowaną, choć jednocześnie złaknioną uwagi. Między wspomnianymi cechami charakteru a arogancją, czy bezczelnością jest dość cienka granica. Nie wspominając już o braku szacunku. Przez to postać Sejal niezmiernie irytuje. Bez wątpienia też jej silna osobowość dominuje nad Harrym, który jawi się widzowi jako typ, któremu wszystko jedno. Ważne, by miał święty spokój lub ewentualny problem z głowy. Oboje tworzą ekranową parę, którą całkiem przyjemnie się obserwuje. Wraz z ich relacją na ekran wkrada się entuzjazm, którym być może zarażą nie jednego widza.
Energii dodać może również soundtrack utrzymany w pozytywnym klimacie. Utwory są nie tylko dynamiczne, ale, nawet jak na film bollywoodzki, jest ich bardzo dużo. Miałam wrażenie, że co chwilę akcja przerywana jest jakąś niekoniecznie nastrojową piosenką. Za dużo tego. Zdecydowanie za dużo. Przez to też sam film, który szczerze mówiąc nie proponuje nic nowego traci. Historia , która w porywach mogłaby trwać dziewięćdziesiąt minut zostaje na maksa rozwleczona w czasie. Pocieszenia można szukać zaledwie w pięknych zdjęciach i cudownych zachodnich plenerach. Od strony wizualnej Jab Harry Met Sejal prezentuje się wspaniale.
Nie dziwię się, że ten film w Indiach odnotował klapę. Mimo wszystko i dla tamtej publiki uroczo podstarzały ShahRukh średnio pasuje do trzydziestolatki. Przytłaczająca muzycznie, niedopracowana historia nie jest tez w stanie i ich porwać. Piękne plenery oraz głośne nazwiska w obsadzie to na szczęście za mało, aby zachwycić. Film Imtiaza to pozycja, z której najbardziej zadowoleni będą ci nadal miłujący nad życie aktora. Reszta spokojnie obejdzie się bez tego tytułu.
Zostaw komentarz