Reżyseria: Ali Abbas Zafar
Występują: Imran Khan, Katrina Kaif, Ali Zafar, Tara D’Souza
Premiera: 9 września
Czas trwania: 145 minut
Język: hindi
Nie uważacie, że wszyscy Khanowie mają  w sobie coś niezwykłego? Weźmy wielką czwórkę: Salman – mięśniak z przeszłością, jednak o dobrym sercu, Aamir – wrażliwy perfekcjonista, Sharukh – aktor z niespożytą energią, wiecznie zapracowany oraz Saif – nieco zarozumiały i dumny. Co ich łączy? Każdy z nich zasługuje na miano supergwiazdora. Ich filmy przeważnie odnoszą ogromne sukcesy, zdobywają uznania publiczności oraz krytyków.  Każdego darzę ogromną sympatią i zawsze z przyjemnością zasiadam do filmów z ich udziałem. W 2008 roku do grona moich ulubieńców dołączył Imran Khan. Niektórzy mogą zadać pytanie dlaczego w tym roku, a nie w 1988 kiedy to na ekrany wszedł Qayamat Se Qayamat Tak z Juhi oraz partnerującym jej Aamirem. I chociaż Imran miał do odegrania rolę dziecięcą to właśnie od Jaane Tu … Ya Jaane Na zaczęła się jego droga do sławy. Po trzech latach od dorosłego debiutu widzowie mogli go, już kolejny raz, zobaczyć w komedii romantycznej. Razem z nim ekran dzieli rockowa Katrina Kaif i przecudowny pakistański piosenkarz Ali Zafar. Może warto jeszcze wspomnieć, o tym, że jest to debiut reżyserski Zafar’a, który wcześniej, wielokrotnie pracował jako asystent na planach innych produkcji. Jak poszło mu z własnym projektem? Przeczytajcie 🙂

Luv mieszka i pracuje w Londynie razem ze swoją długoletnią dziewczyną Piyali. Pewnego wieczoru dochodzi między nimi do kłótni w wyniku, której para się rozstaje. W tej sytuacji zrezygnowany mężczyzna prosi swojego brata, początkującego reżysera z Mumbaiu Khusha, o to, by znalazł mu żonę. Khush z zaangażowaniem rusza na poszukiwania kandydatki. Po wielu przekomicznych spotkaniach w końcu udaje mu się zaaranżować małżeństwo brata z Dimple Dixit. Okazuje się, że dziewczyna jest znajomą  reżysera sprzed lat, którą poznał w Agrze. Nie trudno się domyślić co będzie dalej. On pokocha ją, ona jego, ale nie będą mogli być razem bo ona ma wyjść za innego, który tak naprawdę kocha inną. Zatem co należy zrobić? Wymyślić sprytną intrygę mającą ponownie połączyć Piyali i Luva tak by Khush i Dimple mogli być razem nie raniąc bliskich i nie przynosząc im hańby. Czy się uda? Trzeba się przekonać samemu. 
 
Wytwórnia Yash Raj Films kojarzy mi się przede wszystkim z komediami romantycznymi, wspaniałą scenerią , architekturą oraz głośnymi nazwiskami w obsadzie. Na ogół fabuła jest prosta i nieskomplikowana. Producenci mają na celu wzbudzić w nas współczucie, litość, obudzić uczucia empatyczne w stosunku do bohaterów. Ważny elementem jest ukazanie relacji w rodzinie – między ojcem, a synem, matką, a córką, czy braćmi jak w przypadku tej produkcji. Niestety skrypt jest nudny. Tak dobrze widzicie… Mere Brother Ki Dulhan zbierał bardzo dobre recenzje oraz odniósł sukces w Box-Office. Co z tego, jeżeli każdy widz oczekuje od filmu czegoś innego. Jednym do szczęścia wystarczy naiwna historyjka z ulubionymi aktorami, drudzy będą oczekiwać opowieści na wysokim poziomie. Ja należę do tej drugiej grupy kinomaniaków. Pierwsza część filmu strasznie się ciągnie, wielokrotnie miałam ochotę przewinąć do przodu. Mało co się dzieje na ekranie, a niektóre sceny sprawiają wrażenie strasznie wymuszonych i sztucznych. Zdecydowanie lepiej ogląda się drugą część. Akcja nagle rwie do przodu, humor jest o wiele bardziej dostrzegalny, a niektóre sceny aż proszą się o powtórkę. Do tej pory kilkakrotnie widziałam tę, w której Imran i Katrina wymykają się w przebraniach na spotkanie z Piali, spotykając po drodze generała Agnithori i Luva, czy moment kiedy bohaterka ucieka z nieprzytomnym kochankiem. Kapitalne! 
Z Katriną mam taki problem, że nie zawsze mi się podoba. Lubić ją lubię, ale rzadko kiedy trafia na rolę, która może dać jej pole do popisu. Jako Dimple spisała się fantastycznie. Nie była uległą, cichą i skromną hinduską. Wręcz przeciwnie silna, dominująca, z niespożytą energią. Kiedy Khush ją poznał była nieokiełznaną studentką dającą nielegalny koncert w Forcie w Agrze. Po latach odrobinę się wyciszyła tęskniąc skrycie za dawnym życiem. To wyzwanie aktorskie ukazało ogromny talent, jaki drzemie w Kaif. Jedyne czego widzowie mogą teraz oczekiwać to, by jak najczęściej dostawała tak charyzmatyczne role. Imran zawsze spisuje się bardzo dobrze, podobnie było i teraz. Większość zarzuca mu, że odgrywa role niewymagające, przeważnie angażując się w produkcje o charakterze typowo miłosnym. Nawet, jeżeli  zgodzić się z takim stwierdzeniami, widz musi przyznać, że bratanek Aamira radzi sobie z takimi rolami świetnie. Utrzymując wysoki poziom i zdobywając dzięki takim projektom nowe rzesze fanów. Przystojny, uroczy, prywatnie spokojny i ustatkowany młody mężczyzna. Ma się wrażenie, że Imran gra niezwykle naturalnie, jakby rola nie sprawiała mu żadnej trudności. Po prostu jest sobą 🙂 Ali Zafar został tak naprawdę przyćmiony przez dwójkę głównych bohaterów. Mimo to i mu poszło  całkiem nieźleLovelas z Londynu, nieustannie wodzący wzrokiem za kobietami. Czy ktoś taki jest w stanie się ustatkować? Spędzić życie z jedną kobietą? Być jej wiernym? Jak widać to możliwe. Luv jest … czarujący. Tak, to najlepsze określenie. Ma słodki uśmiech, niski, seksowny głos, uwodzicielskie spojrzenie, a co najważniejsze jest mega przystojny i nie brak mu talentu. Ostatnimi czasy mam totalnego hopla na punkcie jego piosenek i tego kuszącego wokalu 😛 

Kolejnym mocnym, a nawet najmocniejszym punktem filmu jest soundtrack. Tutaj nie mam się do czego przyczepić. Muzyka szybko wpada w ucho, jeszcze długo po wyłączeniu odtawarzacza w głowie kotłują się piosenki. Piękne plenery oraz wspaniała choreografia powodują, że widz nawet na moment nie może oderwać wzroku od ekranu. Pierwsze słyszymy Mere Brother Ki Dulhan. Wykonuje Krishnakumar Kunnath. Teledysk jest o tyle ciekawy, ponieważ nawiązuje do filmów Trzech Khanów. Na początku skojarzenie z Rang De Basanti Aamira (Paatshaala), następnie z Dabbang Salmana (Munni Badnaam Hui) i na końcu z Dil Se Shahrukh’a (Chhaiyan chhaiyan). Później oglądamy rockowe wcielenie Katriny Kaif  w piosence DhunkiDźwięk elektrycznej gitary jest niesamowity 😉 Kolejno: ukochane przeze mnie Choomantar ,gdzie Katrina z powodzeniem szaleje po alkoholu, Isq Risk z monumentalnym pomnikiem jakim jest Taj Mahal oraz olśniewającymi kostiumami bohaterów przypominającymi cesarza i księżniczkę. Tu mamy okazję zobaczyć jak Imran prezentuje się z wąsem 😛 Następnie Madhubala w wykonaniu Ali’ego Zafara, która nie zrobiła na mnie wrażenia. Ostatni song to Do Dhaari Talwar z porywającym klipem, lśniącymi strojami i przerwami na dialogi. Za cały soundtrack odpowiada Sohail Sen, który wcześniej stworzył muzykę do What’s Your Raashee ( recenzja >> tutaj). Co mogę jeszcze napisać o ścieżce dźwiękowej. Jest przyjemna, łatwo wpada w ucho, idealnie pasuje do klimatu filmu, a nogi same rwą się do tańca. Można wspaniale się przy niej bawić 🙂
 
Mere Brother Ki Dulhan jest produkcją lekką, niewymagającą od widza niemalże żadnego zaangażowania. Prosta fabuła, schematyczna, mało skomplikowana. Film w sam raz na  niezobowiązujący wieczór. Nie warto wymagać od niego zbyt wiele i nie ma co liczyć na jakieś wielce wartościowe kino. Ot po prostu, dobra rozrywka dla całej rodziny. Mamy tu miłość, oddanie, wiarę w szczęśliwe zakończenie oraz odpowiednią dawkę, całkiem, dobrego humoru. 
Udostępnij: