Reżyseria: Sandip Ray
Występują: Saswata Chatterjee, Abir Chatterjee, Sudibta Chakraborty
Premiera: 13 czerwca
Czas trwania: 96 minut
Język: bengalski

Sandip Ray to bengalski reżyser – syn osławionego Satyajita Ray’a – filmowca, krytyka filmowego, kompozytora oraz pisarza. Widzom, dla których filmy bengalskie są, niczym chleb powszedni, tej postaci przedstawiać nie trzeba. Zaś ci, którzy dopiero poznają arkada bengalskiej kinematografii, prędzej czy później, natkną się na jego dzieła filmowe. Dzisiejsza recenzja przedstawia produkcję-antologię, będącą swoistym hołdem złożonym, przez Sandipa, bengalskim nowelistom. Również jego zmarłemu w 1992 roku ojcu, poprzez zekranizowanie ich krótkich utworów.

Chaar podzielono na cztery części. Cztery niezwykle ciepłe, zaskakujące w swej prostocie historie. Pierwsza z nich nosi tytuł Boteshwarer Obodan (autor – Parashuram). Opowiada o doświadczonym już pisarzu, do którego kolejno przybywają nowe osoby, aby przekonać autora, o tym, że nie powinien uśmiercać swojej nowej bohaterki. W drugiej (autor – Satyajit Ray) dwóch chłopców poprzysięga sobie, że kiedy dorosną ponownie spotkają się ze sobą, w określonym miejscu i czasie. Bohaterem kolejnej (autor – Satyajit Ray) jest artysta, który przeżywa niewiarygodne spotkanie z duchem, po to by następnie znaleźć dawno zaginiony przedmiot.

Ostatnią opowieścią (autor Saradindu Bandopadhyay) i moim zdaniem najbardziej klimatyczną, wręcz najlepszą z tych czterech, jest ostatnia – Porikkha. Czarno-biały obraz osadzony w Bengalu pod panowaniem Brytyjczyków. Głównym bohaterem, czy raczej głównymi bohaterami jest tutaj dwoje młodych, gotowych do zamążpójścia, ludzi. On – wykształcony inżynier, sprawiający wrażenie kulturalnego amanta, którego zamiary nie są do końca jasne, mogący pochwalić się opinią kobieciarza. Ona – indyjska dziewczyna o zachodnio brzmiącym imieniu, pod osłoną nocy, przychodząca do obcego mężczyzny. Dlaczego naraża swoją reputację na szwank? Co kryje się pod tą tajemniczą wizytą?

Co decyduje o wyjątkowości tej akurat historii? Przede wszystkim powolna narracja. Dla jednych, mogąca okazać się nużącą, dla drugich, będąca zabiegiem budującym napięcie. Dość długo nie wiadomo o co chodzi w tej części. W jakim celu spotykają się bohaterowie? Jaki związek ich łączy? Czy główny bohater ma niecne zamiary wobec bohaterki? Czarno-biała stylistyka nasuwa skojarzenia ze starymi filmami, tworząc całkiem niezły klimat. W zestawieniu z wcześniejszymi historiami ta bardzo się wyróżnia.

Pierwsza opowieść o pisarzu ma w sobie nutę tajemniczości. Druga, z przyjaciółmi w roli głównej, najzwyczajniej wzbudza ciekawość. Zaś trzecia jest na tyle przejmująca, że ostatecznie trudno zdobyć się na, choć trochę, sympatii wobec bohatera. O czwartej pisałam wyżej.

Z początku poszukiwałam, pewnego ukrytego motywu, który wiąże, w jakiś sposób historie tej antologii. Niestety nie udało mi się takiego znaleźć. Trochę żałuję, ponieważ łatwiej byłoby mi poukładać sobie to wszystko razem. Jak widać, jednak nie wszystko można włożyć w sztywne ramy. Niemniej Chaar jest obrazem na tyle dobrym, że z czystym sercem mogę go polecić każdemu. Po seansie można żałować tylko tego, że nie czytało się wcześniej opowiadań, na kanwie których powstał film. Nie od dziś bowiem wiadomo, że książka jest lepsza od swojej filmowej wersji.

Udostępnij: