Reżyseria: Dharmesh Darshan
Występują:  Sunny Deol, Juhi Chawla, Nasseruddin Shah, Anupam Kher, Chunky Pandey
Premiera: 5 marca
Czas trwania: 155 minut
Język: hindi

Lootere  to debiut reżyserski twórcy takich filmów jak Raja Hindustani (1996), czy Bewafaa (2005). Czy można powiedzieć, że ten debiut był dobry? Wart uwagi widza choć w małym stopniu? W sumie to tak, ponieważ mamy okazję zobaczyć świetnych aktorów w dobrze skrojonych rolach. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Juhi Chawla i Sunny Deol, a towarzyszy im Anupam Kher, Nasserudin Shah i Chunky Pandey. Choć ich role są drugoplanowe, to ta trójka, bez wątpienia, przyćmiła odtwórców głównych postaci … Jednak o tym za chwilę 🙂
Karan jako oficer policji w Mumbaiu, stoi na straży prawa i porządku. Celem jaki sobie stawia jest postawienie przed sądem groźnego przestępcy – Changez Lala. Okazuje się, że może do tego doprowadzić. Do policjantów zgłasza się bowiem dziewczyna pracująca u mafiosa, która była świadkiem morderstwa inspektora policji.  Sprawa w sądzie ma odbyć się za 25 dni. Do tego czasu trzeba ukryć świadka w bezpiecznym miejscu. Podejmuje się tego Karan, wyjeżdżając z Anjali na odludzie. Standardowo młodzi się w sobie zakochują, planują ślub, życie itp. Niestety dziewczyna ginie z rąk pomagierów swego szefa … Teraz najważniejsza staje się dla Karana zemsta. Jak wielką siłę ma miłość? Co okaże się prawdą, a co wyłącznie mistyfikacją? Czy jest coś gorszego niż śmierć?

Kto pomyślał spoiler!? A broń Boże! Staram się ich unikać jak ognia. Napisałam o śmierci głównej bohaterki dlatego, że jest ona jedynie zaczątkiem do faktycznej historii oraz dlatego, że to ona faktycznie rozpoczyna całą akcję filmu. W pierwszych jego minutach zostaje nam zaserwowana bijatyka, po czym policyjna dyskusja pełna emocji. To z niej dowiadujemy się o śmierci ukochanej policjanta. Mimo cierpienia Karan powinien wziąć się w garść i wrócić do roboty. Wtedy dopiero cofamy się w czasie i zostają nam ukazane okoliczności spotkania z Anjali. Sposób w jaki narodziła się ta miłość mnie osobiście lekko rozbawił. Wystarczył jeden koszmar, jedno przytulenie, by z początku zniechęcona panna, poczuła miętę do swojego obrońcy ;P Przechodząc dalej … Anjali ginie, a my z powrotem wracamy już do czasu właściwej akcji.

Będą pościgi, wybuchy, strzelaniny, mordobicie, krew będzie się lała obficie (rym niezamierzony). Słowem – jatka jak się patrzy. Wyjątkowo często będziemy mieli też okazję wsłuchać się w wielką miłość, którą wyśpiewują sobie bohaterowie. Przez myśl mi przeszło, że nawet jak na film indyjski jest tego zdecydowanie za dużo. W tych oto przerwach macie okazję zaparzyć sobie herbatę, zrobić kanapkę, a nawet pomalować paznokcie. W końcu, trochę znudzona, zaczęłam zerkać na zegarek w nadziei, że zaraz dane mi będzie ujrzeć koniec.

Od tego patrzenia na tych, uroczych do przesady, kochanków może się zrobić słabo. Wtedy nas ratuje trójka pozostałych bohaterów. Ali – najlepszy przyjaciel Karana (rewelacyjny Chunky Pandey), przebierający się za śliczną Niemkę i uwodzący bandziorów. Changez Lala (Anupam Kher) – ach, świetna rola, ten gniew, ta nienawiść w oczach pomieszana momentami z obłędem. Czysta przyjemność patrzeć na aktora w tym wydaniu! No i jeszcze Sikander, czyli niezastąpiony Nasseruddin Shah. Słów brak. Rewelacyjna postać. Fakt, mówił niewiele, ale jak już się odzywał to nie na darmo. Zyskał największą sympatię ze wszystkich.

Teraz kwestia: oglądać czy jednak sobie odpuścić. W sumie Looetere to typowy, przeciętny film z równie przeciętną muzyką. Obejrzeć można, ale nic się nie stanie, jeśli tego się nie zrobi. Chociaż z drugiej strony takie wcielenie Anupama, aż się prosi o poświęcenie mu chwili uwagi.

Udostępnij: