TE3N (2016)

Reżyseria: Ribhu Dasgupta
Występują: Amitabh Bachchan, Nawazuddin Siddiqui, Vidya Balan
Premiera: 10 czerwca
Czas trwania: 136 minut
Język: hindi

Osiem lat temu nieznany sprawca dokonał porwania dziewczynki. John Biswas – dziadek Angeli (bo tak miała na imię ofiara)- do tej pory nie poradził sobie z tą tragedią. Każdy dzień to dla niego kolejna szansa oraz nadzieja na złapanie porywacza. Wsparcia szuka u byłego policjanta, a obecnie księdza Martina.

Los bywa przewrotny. Znów ginie dziecko. Porywacz działa w identyczny sposób jak osiem lat wcześniej. Czy i tym razem dojdzie do nieszczęścia?

TE3N to bez wątpienia najlepsza produkcja jaką obejrzałam w tym miesiącu (na razie 🙂 ). Charakteryzuje się spokojną, powolną akcją. Realistyczna scenografia dodaje autentyczności. Z minuty na minutę atmosfera w filmie gęstnieje. Stopniowe podsuwanie widzowi coraz to nowych faktów sprawia, że historię śledzimy z zaangażowaniem. Twórcy umiejętnie balansują między dwiema historiami oraz okresami czasowymi. Dzięki temu brak tu efektu pogubienia. Niestety w pewnym momencie zaczęłam wykazywać znudzenie. Zbyt flegmatyczna akcja daje w końcu o sobie znać. Warto jednak pozostać przed ekranem do końca i poznać motywy głównych bohaterów.

Befikre (2016)

Reżyseria: Aditya Chopra
Występują: Ranveer Singh, Vaani Kapoor
Premiera: 9 grudnia
Czas trwania: 130 minut
Język: hind

Typowe love story. On przybywa z Indii do Paryża. Ona: wychowana w indyjskiej rodzinie od lat uważa siebie za Francuzkę. Dochodzi do spotkania. Lecą iskry, hormony buzują. Żadne nie wierzy w miłość i stały związek. Tę dwójkę zaczyna łączyć beztroskie podejście do życia oraz brak zobowiązań. Pytanie tylko czy da się żyć tak na dłuższą metę…?

Coś nie mam szczęścia w tym miesiącu. Nadrabiam zaległe premiery sprzed roku i dwóch lat, i coraz bardziej czuję się zniechęcona sięganiem po kolejne tytuły (co zobaczycie niżej jeszcze). Z Befikre zwlekałam dość długo ze względu na to, że nie przepadam za Vaani Kapoor, a i Ranveera traktuję bardziej jako cieszącego oko rodzynka niż aktora. Żadne z nich nie należy do moich ulubieńców. I  powiem Wam, że miałam doskonałe przeczucia co do tego filmu. To było straszne! Kolejne „coś” o niczym. Pfuu czy raczej o wielkiej, nie romantycznej miłości. Historia jakich wiele. Aditya za rzadko kręci filmy, dlatego też  stracił chyba wyczucie do fantastycznych, mega wzruszających opowieści. Ja podziękuję! 😉

Badrinath Ki Dulhania (2017)

Reżyseria: Shashank Khaitan
Występują: Varun Dhawan, Alia Bhatt,
Premiera: 10 marca
Czas trwania: 139 minut
Język: hi

Badrinath to chłopak, który wie, co go niedługo czeka. Podobnie jak jemu bratu i mu ojciec wybierze żonę. Chłopak jednak chce ożenić się z tą, którą szczerze pokocha. Obmyśla więc plan, by wpierw znaleźć wybrankę, a potem podsunąć ją chytrze ukochanemu ojcu. Nie bierze jednak pod uwagę, że ta ku której zabiło jego serce ani myśli wchodzić w relacje małżeńskie. 

Opis fabuły może brzmieć zachęcająco. Zapowiada wymyślną intrygę, która w rzeczywistości okazuję się być niezwykle prostą. Z resztą jak cały film, który w ostatecznej ocenie wypada słabiutko. Począwszy od pary głównych aktorów, rozwoju akcji po mało porywającą ścieżkę dźwiękową. Film jest pstrokaty, byle jaki, o wiele za długi. W dodatku nie oferuje widzowi nic nowego. Pierwsza połowa wypada jeszcze jako tako na poziomie. Druga część za to… to już totalne przeciąganie akcji. Muszę też wspomnieć o tym, że zakończenie jest i pozbawione sensu, i totalnie nierealne. Dla mnie Badrintah Ki Dulhania było totalną stratą czasu.

Jai Ho (2014)

Reżyseria: Sohail Khan
Występują: Salman Khan, Tabu, Daisy Shah, Aditya Pancholi
Premiera: 24 stycznia
Czas trwania: 142 minuty
Język: hindi

Jai to były wojskowy, który szczerze wierzy, że jego idea pomagania innym ma szansę czynić ludzi lepszymi. 

Jai Ho jest filmem jednego człowieka i o jednym człowieku. Nie sposób określić jaki jest główny wątek. Twórcy zahaczają o relację na linii matka-córka, czy stosunki damsko-męskie. Próbują poruszać temat dobra, zła, polityki, pomocy biednym i pokrzywdzonym. Nie skupiają się dłużej na niczym. Wszystko co mogłoby być ważne zostało poupychane w ponad dwugodzinnej historii, która jest pokazówką dla Salmana Khana. Jestem fanką aktora, ale jak długo projekty z jego udziałem mogą bazować tylko na tym „jaki Sallu jest suuuuper” albo „ej pokażmy jak daje swoim wrogom w kość.” 😛  Kolejna laurka mająca zadowolić ślepo wielbiących wyznawców gwiazdora. Na pochwałę i uwagę zasługuje tylko świetna idea pomagania, którą rozpowszechnia główny bohater.

Dedh Ishiqya (2014)

Reżyseria: Abhishek Chaubey
Występują: Madhuri Dixit, Arshad Warsi, Naseeruddin Shah, Huma Qureshi
Premiera: 10 stycznia
Czas trwania: 148 minut
Język: hindi

Begum Para od lat szuka kandydata na męża. Wielkie grono poetów stara się zjednać sobie jej serce, bo wśród takich prowadzone są poszukiwania. Wśród nich jest także Khalu, który chwilę wcześniej obrabował sklep jubilerski. 

Za scenariusz i produkcję w dużej mierze odpowiada Vishal Bhardwaj. To widać. Całość jest niezwykle sugestywna i niesamowicie oddziałuje na zmysły. Od samego początku nie można oprzeć się fantastycznemu klimatowi tej produkcji. W dodatku wspaniała obsada z Madhuri Dixit i Naseeruddinem Shahem na czele zniewala. Szczególnie to od aktorki trudno oderwać wzrok. Wspaniała rola, cudowna prezencja, świetnie zagrana postać. Naseeruddin recytujący wersy poezji – zakochać się można w tym głosie. Cała obsada spisuje się świetnie. A i akcja rozwija się w zaskakującym kierunku. Wszystko co najlepsze wpakowano do jednego wora, czyli tajemnica, mrok, zakochanie, szemrana przeszłość, kobiece piękno, świetna obsada i bardzo dobry scenariusz.  To trzeba docenić.

Begum Jaan (2017)

Reżyseria: Srijit Mukherji
Występują: Vidya Balan, Ila Arun, Naseeruddin Shah, Chunky Pandey
Premiera: 14 kwietnia
Czas trwania: 127 minut
Język: hindi

Sierpień 1947. Zostaje wyznaczona linia, mająca podzielić Indie na dwie części. Dwóch komisarzy ma zająć się postawieniem granic. Okazuje się, że nie wszystko idzie tak łatwo jak się spodziewali. W jednym miejscu w Indiach granica przebiega przez sam środek burdelu, znajdującego się między dwoma miastami. Prostytutki pod wodzą Begum Jaan buntują się przeciw rozkazom politycznym. Decydują, że nie opuszczą miejsca, które jest dla nich domem. 

Begum Jaan jest remakiem bengalskiego filmu Rajkahini wyreżyserowanego przez Srijita Mukherji. Oryginału nie widziałam. Niemniej postaram się po niego sięgnąć z dwóch względów. Po pierwsze Srijit to mój ulubiony bengalski twórca. Po drugie Begum Jaan jest filmem słabym. Patrząc na oceny na IMDB.com różnica między pierwotną wersją a remakiem jest spora. Dobrze by było w przyszłości porównać ze sobą te dwa tytuły. Czemu nazwałam Begum Jaan kiepską produkcją? Przede wszystkim trudno mi pojąć dlaczego bohaterki tak bardzo uparły się, aby zostać w swoim domu schadzek. Przecież równie dobrze mogłyby sprzedawać się w innym miejscu. Sentyment? Wspomnienia? Poczucie przywiązania? Serio? Żadna z tych rzeczy nie jest dla mnie wiarygodna. Sama jestem zaskoczona swoją oceną. Liczyłam na naprawdę porządne kino. W końcu Begum Jaan ma to co najlepsze – fantastycznego reżysera, wyśmienitą obsadę oraz ciekawy scenariusz. Tego czego tu zabrakło to emocje oraz głębia. Postacie kobiece nie mają żadnej historii, nie wzbudzają jakichkolwiek uczuć, są najzwyczajniej płytkie. Nie postarano się w ogóle o to, aby pokazać ich cierpienie jako córek, matek czy wdów. No i jeszcze to emanujące patosem zakończenie! O nieeeee!

Udostępnij: