Reżyseria: Tejas Prabha Vijay Deoskar
Występują: Madhuri Dixit
Premiera: 25 maja
Czas trwania: 130 minut
Język: marathi
Bucket List to debiut, uwielbianej przez sporą część widowni, Madhuri Dixit. Ci nie zorientowani z pewnością powiedzą: „jak to? bzdura!”. Otóż muszą oni wiedzieć, że w zeszłym roku aktorka zaliczyła swój pierwszy w życiu występ w filmie marackim (marathi). Podejrzewam, że grono świadome tego projektu z zainteresowaniem na niego oczekiwało. W końcu coraz rzadziej mamy okazję widzieć jakąkolwiek aktorkę – gwiazdę lat 80 i 90 na wielkim ekranie. Panowie są w cenie i grają w romansach (z różnym skutkiem 😛 ), zaś ich ówczesne partnerki przywykają pokornie do ról statecznych żon i matek. To taka niechciana, trudna do zaakceptowania rzeczywistość. Podobnie jest w przypadku tego dzisiejszego filmu, który próbuje poruszać temat trudnych relacji rodzinnych. Ale i stara się nieco nieudolnie przemycać, jako taką, wiedzę dotyczącą transplantologii.
Wypadek samochodowy. Informacja radiowa donosi, że są ofiary śmiertelne. Chwilę później przed oczami pojawia się szpitalny korytarz. Na krześle siedzi przygarbiony mężczyzna w średnim wieku. Za drzwiami obok zaczyna się operacja przeszczepienia serca. Kilka minut po tym poznajemy główną bohaterkę. To 40-letnia Madhura. Żona, matka dwójki dzieci, gospodyni domowa i opiekunka domowego ogniska. Operacja, którą przeszła to szansa na nowe życie. Jak każdy biorca chce też wiedzieć kim był jej dawca. Udaje jej się zdobyć tę wiedzę oraz spotkać z najbliższą rodziną tej osoby. Okazuje się, że serce pochodzi od młodej, zaledwie dwudziestoletniej dziewczyny. Za życia sporządziła ona listę rzeczy do zrobienia przed dwudziestymi pierwszymi urodzinami. Madhura postanawia osobiście wypełnić te zadania.
Dawno nie napisałam tak rozległego opisu fabuły filmu, o którym pisze. Gdyby była możliwość ukrócenia tej treści z pewnością bym tego dokonała. Bucket List jednak trudno przedstawić w zwięzły sposób. Jeśli skrócę, nie koniecznie Was zainteresuję. Zdradzając zbyt dużo nie skłonię do ewentualnego seansu. I tak źle, i tak nie dobrze. Przechodząc jednak do rzeczy… Ten film to nie jest nie tylko wymarzony debiut, ale w ogóle projekt. Sama idea ukazania życia po przeszczepie oraz powiedzenie, jakie ważne jest oddawanie narządów – zacna! To trzeba pochwalić. Niestety w bardziej szczegółowym rozrachunku mamy tutaj zmarnowany potencjał. Scenariusz jest słaby oraz – najzwyczajniej w świecie – nudny. Do rozwinięcia akcji (jeśli w ogóle jakąś się dostrzeże) dochodzi wręcz w ślimaczym tempie. Aktorsko również nie wypada znakomicie. Raczej tak poniżej przeciętnej. Dobrze wypadli młodzi odtwórcy, wcielający się w role nastolatków. Sprawiali oni wrażenie szczerych, autentycznych i radosnych. Ciała dają osoby, które powinny ciągnąć tego typu film. Dojrzali, doświadczeni, przez co bardziej wrażliwsi aktorzy. To trochę przykre, kiedy jest na odwrót. Osamotniona młodzież nie wiele zdziała bez wsparcia starszych kolegów.
Nie warto też zasłaniać się udziałem Madhuri w Bucket List. Choć dobra z niej aktorka to tutaj kompletnie sobie nie radzi. Bohaterce, którą odgrywa brak ikry. Kryguje się ona na taką biedną, nie potrafiącą znaleźć nici porozumienia z własną córką. A jednocześnie świetnie rozumiejącą się ze współczesnymi nastolatkami. Przez to jej postaci brak autentyczności, choć finezji w ogólnej kreacji odmówić nie można. Madhura (nie Madhuri ;p) to kobieta znajdująca się w pułapce schematów. Prowadzi dom, nadskakuje bliskim, zmaga się z chorym sercem i jeszcze na dodatek wypełnią jakąś listę po zmarłej. Wygląda to tak, jakby chciała się za wszelką cenę odmłodzić. Zamiast skupić się na budowaniu więzi z dziećmi (więzi, której widać, że jest słaba) ta woli robić wszystko tylko nie to. Rzuca się w oczy brak chemii między główną bohaterką, a nawet jej mężem. Po prawdzie to nawet trudno stwierdzić o czym jest ten film. Czy o czymś istotnym? Wątpliwe. Problem transplantologii potraktowany został po macoszemu. Tak jakby był jedynie pretekstem do powstania filmu, a nie jego istotnym wątkiem.
Bucket List, jeśli już trafi na jakąś moją listę to na pewno na tę najmniej udanych filmów z Madhuri. Przewidywalny rozwój wydarzeń, nijacy bohaterowie, brak dynamiki oraz ekspresji. Wiele rzeczy można zarzucić temu filmowi oraz, tak naprawdę, nie wiele wybaczyć.
Zostaw komentarz