Reżyseria: Milind Rau
Występują: Siddharth Narayan, Andrea Jeremiah, Atul Kulkarni
Premiera: 3 października
Czas trwania: 137 minut
Język: tamilski
Film, będący tematem dzisiejszego wpisu odniósł nie tylko ogromny sukces, ale i bardzo przypadł do gustu indyjskiej widowni. Dziwić może to ze względu na gatunek, który ten tytuł reprezentuje. Aval jest bowiem horrorem (zrealizowanym w trzech językach – tamilskim (Aval), hindi (The House Next Door) oraz telugu (Gruham)). Nie raz wspominałam już (a ostatni razy przy okazji recenzji Pari), że jest to kino trudne, mało odkrywcze, bazujące na ogranych i dobrze znanych motywach. Nie tylko jest to film z, tak rzadką teraz, porywającą historią, ale i w dodatku odznacza się świetnym klimatem i nie przeciętną realizacją. Aval to kolejna – warta zainteresowania – pozycja od Tamilów. Fani horrorów będą zadowoleni. Zaś grono stroniące od tego gatunku powinno być mile zaskoczone.
U podnóża Himalajów stoi stary dom z ogrodem. Długo niezamieszkany przestaje w końcu straszyć wszechobecną pustką. Wprowadza się do niego Paul z żona, ojcem oraz dwiema córkami. Nowo przybyła familia, starym i bardzo pięknym zwyczajem, postanawia zaprosić sąsiadów na przyjęcie zapoznawcze. Jednym z gości jest wzięty, młody neurochirurg Krish oraz jego małżonka Lakshmi. Wieczór do pewnego momentu przebiega w spokojnej atmosferze. Przerywa go w końcu próba samobójcza córki Paul’a. Wydarzenie to staje się początkiem dziwnych oraz przerażających rzeczy. Ich przyczyn należy upatrywać w mrocznej historii domu, sprzed kilkudziesięciu lat.
W Aval mamy wszystko to, co doskonale znamy z innych horrorów. Nie trzeba bowiem być znawcą gatunku, aby mieć chociaż podstawową wiedzę z tego zakresu. I tym sposobem zostaje nam przedstawiony miks wszystkich znanych motywów. Jakkolwiek nie na zasadzie pomieszania z poplątaniem. Mamy watki opętania, egzorcyzmów, duchów, księdza, ofiary, przeklętych dusz, chorej ideologii, zaćmienia słońca oraz nawiedzonego domu. Mimo wielości elementów fabuła jest nadzwyczaj logiczna. Wszystko zgrabnie do siebie pasuje. Z jednej strony takie napakowanie filmu tyloma rzeczami może wydać się zabawne. Z drugiej efekt końcowy dzięki takiemu zabiegowi sprawia, że na Aval się nie nudzisz. W tym filmie ciągle się coś dzieje. Tempo akcji jest momentami może odrobinę ospałe. Niemniej następujące po sobie kolejno wydarzenia skutecznie wybudzają z chwilowego letargu.
Pari, o którym już pisałam na blogu to przy Aval bajeczka na dobranoc. Nie dorównuje mu ani przedstawianą historią, ani samym klimatem. Jedyne, co wypadło lepiej w filmie Roy’a to aktorstwo. U Milinda mamy w obsadzie nazwiska świetnych artystów. Jest bardzo dobry Siddharth (który nadrabia w końcówce), jeszcze lepszy Atul Kulkarni. Niestety nikt prócz odtwórczyni jednej z córek głównego bohatera specjalnie się nie wyróżnia. Nie ma co winić za to aktorów. Skłonna jestem raczej wystąpić z tezą, że bohaterom brakuje po prostu i charakteru, i głębi. Ten film robi scenariusz, muzyka oraz realizacja techniczna – niekoniecznie postacie. Bardzo dobra historia została osadzona w klimatycznym domu z historią w tle. Przyciemnione światła, ponury wygląd mieszkania (w którym jednak mieszka normalna rodzina z dzieckiem), muzyka i dźwięk. Aktorzy nie muszą się, więc szczególnie starać. Wiadomo idealnie by było, gdyby wszystko reprezentowało jednakowy poziom. Nie ma jednak co narzekać.
W grupie indyjskich horrorów ten plasuje się dość wysoko wśród tych, które do tej pory obejrzałam (a wierzcie trochę tego już widziałam). Najważniejsze, co go cechuje to autentyczne przerażenie, które miejscami doskonale wzbudza. Zainteresowanie widza już w pierwszych minutach seansu też jest niezmiernie ważne. Jedynie mogłabym przyczepić się do dość subtelnego zakończenia, nie pasującego do tego, co wcześniej zostało pokazane. Miejsce, w którym perfekcyjnie można by zagrać jeszcze – przykładowo – muzyką zostało pozbawione charakterystycznego wykrzyknika na sam koniec. Po sukcesie, jaki film odniósł można przypuszczać, że szykuje się sequel. Znając zakończenie można się tego spodziewać. Twórcy też to zauważyli i już zapowiedzieli oficjalnie drugą część. Już na nią czekam!
Zostaw komentarz