Cześć! Dawno nie było typowego muzycznego topiku. Aż wstyd przypominać, kiedy był ostatni. Jakoś brakowało mi chęci i weny do stworzenia kolejnego zestawienia. Trochę muzyki się uzbierało przez ten długi czas. Jakiś miesiąc temu ponownie wróciłam po długiej przerwie do typowej brazylijskiej muzyki, czyli sertaneji. Dzisiaj pokaże Wam tylko dwie, które obecnie towarzyszą mi każdego dnia. Miłego słuchania!

1) 


Na tę piosenkę trafiłam całkowicie przypadkowo już jakiś czas temu. Wiecie o mojej słabości do wokalu Arijita. Sam film „Jackpot” mnie nie interesuje. Za to ta piosenka jakoś nie może mi wypaść z głowy 🙂

2)


O tym już pisałam na stronie, na Facebooku! Fajny imprezowo – taneczny klimat plus teledysk utrzymany w tej samej stylistyce. W wypadku tego filmu również moja ciekawość nie jest duża, no ale duet pewnie podświadomie będę chciała zobaczyć. 
3)


Ta piosenka towarzyszyła mi w drodze do Holandii ;D Okazjonalnie zdarza mi się słuchać polskiej twórczości muzycznej. Spadochron wpadł mi w ucho podczas transmisji tegorocznego konkursu Zaczarowanej Piosenki, organizowanego przez aktorkę – Annę Dymną. Zachwycił mnie ten utwór!
4)


O! I to są bardziej moje klimaty. Sertaneja! 😀 Uwielbiam… Ta piosenka z kolei leci dość często w holenderskim radiu. Daje mi niesamowitego powera i sama zaczynam nucić jej tekst. Jeden z wielu plusów pobytu wakacyjnego w tym kraju ;P
5)


Świetne chłopaki, świetna muzyka, DVD utrzymane w znakomitej, kameralnej konwencji. Marcos i Belutti to mój ulubiony brazylijski duet, reprezentujący nurt sertaneja. Mogę ich słuchać non stop. No dobra …  też patrzeć, ponieważ panowie epatują taką cudowną radością. To jest sens muzyki 😉

*  *  *

A teraz trochę prywaty (może być? ;P). Dostałam kilka maili, dotyczących, tej drugiej już od początku bloga, wakacyjnej przerwy. Z czego ona wynika? Otóż przez najbliższe sześć/siedem tygodni będę poza moją ukochaną Polską. Obecnie przebywam w przepięknym (za chwilę sami zobaczycie) mieście w północnej Holandii. Mianowicie w Den Helder. Mam nadzieję, że czas tutaj spędzony upłynie mi szybko i wrócę do Was naładowana pozytywną energią. A teraz trochę fotek 🙂 Lubicie?

W porcie 🙂

Znów w porcie ;P

Tu wypoczywam w czasie niedzielnego spaceru.

Widok z drugiej strony 😉

Centrum! Wszyscy na rowerach. Megaaaa 🙂

Widok na codzień!

Ten sam widok, ale na lewo 🙂

Jako wyraz tęsknoty za rodzinnym miastem – łabędź. Zdjęcie uchwycone na gorzowskim bulwarze 🙂 

Zdjęcia pochodzą z mojego Instagrama i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie.
Udostępnij: