Fanney Khan (2018)
Reżyseria: Atul Manjrekar
Występują: Anil Kapoor, Rajkumar Rao, Aishwarya Rai Bachchan, Divya Dutta
Premiera: 3 sierpnia
Czas trwania: 129 minut
Język: hindi
Prashant Sharma to przykładny mąż i ojciec. Obecnie pracownik fabryki, kiedyś niespełniony piosenkarz o artystycznym pseudonimie 'Fanney Khan’. Narodziny córki sprawiły, że mężczyzna przeniósł swoje marzenia na dziewczynkę. Zaszczepił w niej miłość do muzyki oraz pragnienie bycia sławną. Czasy jednak się zmieniły. W dobie social mediów nie wystarcza (podobno…) już talent. Ważny stał się wygląd. Nastolatka, zmagająca się ze sporą nadwagą zdaje sobie z tego sprawę. W spełnieniu marzenia próbuje jej pomóc ojciec. Niestety… dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
Twórcy Fanney Khan chcieli poruszyć widzów serwując im dość banalną opowieść o tym, jak kochający ojciec robi wszystko, aby spełnić marzenia jedynej córki. Miało być zabawnie i obrzydliwie wzruszająco. Niestety zapomniano o najważniejszym… O pouczającej stronie zrealizowanego już projektu filmowego. Z jednej strony mamy bowiem bohaterkę nad wyraz egoistyczną, zapatrzoną w siebie, nie wykazującą tak wpajanego w Indiach szacunku do rodziców. W efekcie staje się ona postacią , z którą widz nie sympatyzuje. Z drugiej zaś ojca tej rozwydrzonej jedynaczki, który teoretycznie mógłby mieć gdzieś jej potrzeby – bo to w końcu tylko (albo aż) córka. Faktycznie charakteryzuje się jednak wręcz chorobliwą troską o przyszłość nastolatki. Obserwujemy to i myślimy sobie – serio gościu? Dalej… on brnie w swoje intrygi, staje na głowie, daje z siebie sto jak nie dwieście procent i co? Wszystko na marne. Ten film mógłby trafić fenomenalnie do młodych odbiorców. Warunkiem było jednak nie pokazanie krętactw potrzebnych do osiągnięcia sukcesu, a uczciwej ciężkiej pracy, wytrwałości i samozaparcia. Dlaczego została wybrana droga na skróty? Dla mnie to pusty film, z zerowym przekazem i zatraconą funkcją dydaktyczną. Pomijam już niskich lotów soundtrack jak na film o muzyce, czy mnogość scenariuszowych luk.